Fotograf ślubny Warszawa i wiadomość niespodzianka
Kiedy odezwała się do mnie Sara z pytaniem, czy będę dostępny w pewną sierpniową sobotę 2020 roku, bardzo się ucieszyłem. Kiedy okazało się, że ten termin był dostępny i będę mógł zająć się fotografowaniem ślubu Sary i Tomka, ucieszyłem się jeszcze bardziej. Z tyłu głowy miałem przeczucie, że nasze spotkanie będzie bardzo owocne.
Skąd takie wrażenie? Kilka lat temu robiłem zdjęcia na ślubie warszawskiej Pary Młodej – Olgi i Władka w Kościele Najświętszego Zbawiciela. Następnie byłem na ich hucznej imprezie, którą podsumował sam William Szekspir słowami: „Są rzeczy na niebie i na ziemi, o których nie śniło się waszym filozofom”. No dobra, wróćmy do tematu… tym właśnie sposobem trafiła przed mój obiektyw Sara i Tomek.
Klasyczne przygotowania Pana Młodego
Etap przygotowań ślubnych to czas, który w pierwszej kolejności wypełnia Panna Młoda. Jeśli jednak okoliczności pozwalają spędzić chociaż chwilę razem z Panem Młodym, to zawsze chętnie pojawiam się także u niego. Tak też było i tym razem, kiedy zawitałem u Tomka.
Trzeba przyznać, że panorama z apartamentu Tomka na śródmieście Warszawy robi wrażenie. Zresztą sami zobaczcie! Przyznam, że jako fotograf ślubny Warszawa byłem zachwycony!
Mam ostatnio szczęście poznawać sportowców, Tomek to pływak z triatlonowym doświadczeniem. Szanuję to i podziwiam! Sam pół żartem, pół serio przytaczam słowa Winstona Churchilla związane ze sportem właśnie – wspominałem o tym przy okazji Sportowej sesji narzeczeńskiej w Krakowie.
Pan Młody mógł liczyć na wsparcie swojego najlepszego kumpla Janka. Był czas na chwilę relaksu przy dobrym trunku i wirującym winylu Queenu. Następnie przyszedł czas na założenie smokingu przez Tomka. Moim zdaniem Pan Młody wyglądał jak Al Pacino w filmie „Scarface”, zresztą w obrazie co do którego Pan Młody ma szczególny sentyment. Fotograf ślubny Warszawa też ma sentyment do tego aktora.
Ja tymczasem ruszyłem w drogę do Sary.
Na scenie przygotowań ślubnych Sary
Po błyskawicznej teleportacji od Tomka pojawiłem się u Panny Młodej. Przygotowania Sary odbywały się w domu rodzinnym jej rodziców. Spokojna i kameralna atmosfera, przestrzeń w przydomowym ogrodzie to wyśmienite warunki do tworzenia fryzury i makijażu Panny Młodej.
Sara w sukni ślubnej autorstwa Violi Piekut wyglądała rewelacyjnie. Czy wspominałem, że Sara przez większą część życia była związana z baletem? I to tak na 120%!
Za sprawą przyjazdu Tomka czas przyspieszył. Po first looku miał miejsce rodzinny toast w towarzystwie rodziców, chrzestnych i bliskich. To zawsze wzruszająca chwila, także dla mnie. Symboliczne wyjście z domu obfituje w emocje!
Rolls Roycem do Villi Foksal na ślub
Ruszyliśmy! Majestatycznie, z klasą. Rolls Royce to nie pojazd, to doświadczenie przemieszczania się.
Za moment miał rozpocząć się ślub cywilny w Villi Foksal. Instrumenty smyczkowe rozbrzmiewały i budowały uroczysty nastrój. To ścisłe centrum Warszawy jest jedną z ciekawszych lokalizacji na zorganizowanie swojego ślubu i przyjęcia weselnego.
Po tym jak Tata dumnie wprowadził Sarę do oranżerii otoczonej ogrodem, rozpoczął się ślub cywilny Pary Młodej. Po uroczystej przysiędze i założeniu sobie obrączek Sara i Tomek rozpoczęli nowy etap życia. Mąż i Żona. Państwo Wu! Temperatura powietrza była zgodna z doniosłością chwili. Było gorąco. Fotograf ślubny Warszawa pracuje o każdej porze roku!
Przyszedł czas na Koktajl
Była to także okazja do zrobienia zdjęcia grupowego wszystkich zgromadzonych osób i zdjęć pamiątkowych z Parą Młodą. Formalne zdjęcia nabiorą wartości wraz z upływem czasu. Warto o nich pamiętać. Następnie miał miejsce pierwszy taniec Sary i Tomka, nie obyło się bez baletowych akcentów ze strony Panny Młodej.
Z kolei po wykwintnym obiedzie odbyły się przemowy. Ciepłe słowa padły z ust Ojców Młodych Małżonków. Zgromadzone druhny i drużbowie podzielili się miłymi słowami.
Nasze spotkanie w Villi Foksal wykorzystaliśmy także do przeprowadzenia krótkiej sesji ślubnej w tamtejszym ogrodzie. Wystarczy kilkanaście minut na przeprowadzenie takiego mini pleneru właśnie w dniu ślubu.
To jeszcze nie koniec
Pamiętacie o czym pisałem na początku. Miałem przeczucie, że będzie bardzo owocnie. I było. Przed nami było jeszcze kilka niespodzianek.
Rejs motorówką po Wiśle
To dopiero atrakcja. Mieliśmy godzinę szybkiego pływania po Wiśle. To nie był kuter rybacki, ale prawdziwa rakieta! Do tego złota godzina. Najlepsze światło pojawia się pod koniec dnia. Wszystko zagrało, aby mieć kolejną porcję fantastycznych zdjęć.
Impreza ślubna na Barce Kurier
Dzień miał zakończyć się imprezą ze znajomymi Sary i Tomka na Barce Kurier, która jest przycumowana tuż za Mostem Śląsko-Dąbrowskim.
Pojawienie się Młodej Pary zostało gromko przywitane przez zgromadzonych gości. Nadszedł czas na przysięgę. Jeszcze jedną? Tak! Tym razem było totalnie na luzie w żartobliwej konwencji.
Gość Niespodzianka
Skoro była druga przysięga, to musiał się odbyć kolejny pierwszy taniec. Raz jeszcze. Przydałaby się jakaś muzyka do tańca. I była! Sara i Tomek zatańczyli do piosenki śpiewanej na żywo przez Andrzeja Krzywego z De Mono! Zresztą mogliśmy usłyszeć więcej piosenek śpiewanych przez honorowego Gościa – znajomego Tomka z dawnych czasów.
Wreszcie przyszedł czas na dynamiczną imprezę ślubną. Skończyłem fotografować z poczuciem dobrze wykonanej pracy.
Z Sara i Tomkiem spotkałem się ponownie – obejrzyjcie Warszawski plener ślubny w Porsche.