Co dalej po ślubie – plener ślubny Warszawa?
Odpowiedź jest prosta: żyli długo i szczęśliwie! Każda bajka tak się kończyła. Każdy z nas to zna. Każdy z nas będąc gościem na ślubie bliskich osób, życzy Młodej Parze wszystkiego co najlepsze. No i żeby żyli długo i szczęśliwie. To w sumie oczywiste. Klasyka.
Jako fotograf ślubny na zadane wyżej pytanie odpowiem głosem moich Par: miesiąc miodowy na Zanzibarze. Podróż dookoła świata. Plener ślubny Warszawa w innym terminie. To znaczy nie w dniu ślubu!


Z sesjami ślubnymi jest tak, że są dwie opcje. Dwa warianty. Dwa podejścia. Wariant pierwszy: są fani pleneru tylko w dniu ślubu. W mojej ofercie reportażu ślubnego takie zdjęcia wykonuję zawsze ze świeżo upieczonymi małżonkami, właśnie w najważniejszym dniu Waszego życia. Nawet nie musicie o tym pamiętać. Wyciągnę Was na zdjęcia choćby na kilkanaście minut. Druga opcja – to sesja ślubna, którą przeprowadzam w innym czasie i przestrzeni.
Gdzie jechać na plener ślubny?
W tej kwestii są dwie możliwości. Możecie zdać się na mnie, znajdę dla Was ciekawe miejsce, aby wspólny plener ślubny był interesującym tłem do zapisania tego, co iskrzy między Wami. Sam jestem zwolennikiem drugiej opcji. To moja tajemnica naturalnych zdjęć. Moja filozofia fotografowania pozwala łatwiej zatrzymywać Wasze emocje. Uwaga zdradzam swój patent! Zaprowadźcie mnie w miejsce, w którym czujecie się swobodnie. Lokalizacja, co do której macie miłe wspomnienia automatycznie ułatwi Wam bycie wyluzowanymi w czasie pleneru. To tyle w tym temacie. Najlepsze jest zazwyczaj najprostsze rozwiązanie!

Sara i Tomek – miło Was widzieć ponownie!
Na moim Blogu mogliście zobaczyć intensywny warszawski ślub w Villi Foksal. Czego tam nie było? Przygotowania Sary i Tomka, przejażdżka Rolls Roycem. Potem ślub plenerowy w Villi Foksal, koktajl i przemowy najbliższych po uroczystym obiedzie. Następnie był rejs motorówką po Wiśle podczas złotej godziny. Dzień zakończyliśmy imprezą dla znajomych na Barce Kurier. Andrzej Krzywy śpiewał na żywo „Statki na niebie”. Było bajecznie!
Sesja plenerowa w Warszawie
Z Młodymi Małżonkami, czyli z Sarą i Tomkiem spotkałem się ponownie. Przebieg naszej sesji oczywiście ustaliliśmy wcześniej zgodnie z podanym wyżej kluczem. Tłem naszego spotkania były trzy lokalizacje, które gwarantowały dobre samopoczucie i naturalne zdjęcia.
Plener ślubny w Porsche
Motywem przewodnim sesji plenerowej była przejażdżka klasycznym autem i oczywiście wykorzystanie samochodu, jako tła do zdjęć. W podwarszawskich Łomiankach znajduje się Ogród Eden dla fanów motoryzacji. Mowa o Stacji Klasyki. To miejsce, gdzie znajdziecie samochody z duszą. Na co możemy liczyć w środku? Sesja narzeczeńska w Maserati lub Alfa-Romeo? Nie ma problemu! Hipisowski kamper Volkswagena T1 z 1966 roku na sesję w klimacie Janis Joplin? Jak najbardziej! Wybór aut może przyprawić o zawrót głowy. Jaguary, Mercedesy, Ferrari, BMW…



Sara i Tomek zdecydowali się na Porsche 911 z 1988 roku w kolorze Grand Prix White. W tym aucie Młoda Para prezentowała się wyśmienicie! Jak dla mnie Tomek to kandydat na kolejne wcielenie Agenta 007. W sumie to fajna sprawa fotografować Jamesa Bonda! Sara wyglądała kwitnąco.











Para Młoda na skraju Puszczy Kampinowskiej
Przyszedł czas, żeby zmienić lokalizację. Przy okazji mogliśmy usłyszeć ponad 3 litrowy silnik tego luksusowego auta. Żałujcie, że nie byliście wtedy obok! Jazda samochodem za pędzącym Porsche i równoczesne robienie zdjęć wymaga ode mnie sporo koncentracji. Fotograf ślubny Warszawa daje sobie radę w takich momentach! Zatrzymaliśmy się przy leśnej drodze i na chwilę porzuciliśmy motoryzacyjne zapędy. Wyciszyliśmy się podczas tego etapu sesji.

















Para Młoda w Łazienkach Królewskich
Finalnym punktem na zdobycie kolejnych kadrów, było miejsce często odwiedzane przez fotografów ślubnych – zmierzaliśmy do Łazienek Królewskich. Zawsze szukam nowej perspektywy, nowego sposobu patrzenia na okolicę i towarzyszącą mi Parę. Po drodze posililiśmy się w Quchni Artystycznej. Delektowaliśmy się widokiem na Agrykolę. Przystawaliśmy co chwilę, aby wykorzystać potencjał odkrywanych miejsc. Na schodach powstało jedno z ulubionych zdjęć Sary.

Zawitaliśmy do Łazienek. Polowaliśmy na światło. W Amfiteatrze zaatakował nas mieszkający tam paw, tam także zrobiliśmy jedno z moich ulubionych zdjęć z tego pleneru ślubnego.

























„Mamy to!” – powiedziałem – potwierdzając koniec naszego spotkania. Koniec? Tak i nie. Przede mną była edycja obszernego materiału oraz projektowanie fotoksiążek.






